piątek, 13 czerwca 2014

Przepraszam...

Przepraszam...
Nie wiem kiedy dodam nowy rozdział, ponieważ teraz wszystko jest nie tak jak powinno. Moje oceny nie są najlepsze, a zbliża się koniec roku. Jest mi okropnie przykro, bo ktoś na kim mi bardzo zależy wyjeżdża, a ja głupia z tego powodu płaczę. Nic mi nie wychodzi, kłócę się z rodzicami o najgłupsze rzeczy. Już nawet nie mam ochoty pisać i doskwiera mi brak weny. Od kilku dni nic nie jem i przesypiam większą część dnia. Umieram...
Proszę, nie miejcie do mnie pretensji. 
Teraz jest mi cholernie trudno.
Jak się otrząsnę dam wam znać.
Miejmy nadzieję, że będzie to jak najszybciej.




No i znowu zaczynam płakać... przepraszam...

poniedziałek, 9 czerwca 2014

9. Wygrałam... kochasiu

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez niezasłonięte firany. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na pokój. Dopiero teraz mogłam się mu dokładniej przyjżeć. Dookoła było biało. Wszystkie meble, dotatki i dekoracje były jak śnieg. Jedynie podłoga była wyłożona granatowym materiałem.  
- Czy ktoś tu mieszka? - zapytałam w przestrzeń i podniosłam się z łóżka. Byłam bardzo zaskoczona czystością tego pomieszczenia. Obróciłam się i przebiegłam wzrokiem po pokoju. 



Pokiwałam z uznaniem głową i ruszyłam do łazienki. Umyłam twarz i przeczesałam palcami włosy. Postanowiłam, że nie będę nosić koszulki Harry'ego, dlatego ją zdjęłam. Teraz byłam w samej bieliźnie. Przejżałam się w lustrze.



- Nie jest źle - powiedziałam - czas zrobić mu awanturę. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do salonu. Schodząc usłyszałam dzwięki telewizora. Czy on cały czas ogląda telewizję? Rozejrzałam się po korytarzu. Na komodzie zauważyłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Szybko podeszłam i zabrałam je z blatu. Ostatnie raz poprawiłam włosy i ruszyłam. Spojrzałam na chłopaka. Leżał na sofie i wystukiwał coś na telefonie. Przeszłam między sofą, a telewizorem żeby zwrócić uwagę na swoją osobę. Chłopak chrząknął. Odwróciłam się w jego stronę i podniosłam jedną brew. 
- Tak? - zapytałam z chamskim uśmieszkiem. Brunet przebiegł po mnie wzrokiem i lekko się uśmiechnął. 
- Nie dałem ci wczoraj ubrań? - zapytał i podniósł się do pozycji siedzącej. 
- Niby dałeś, ale ja chce swoje ubrania - oznajmiłam i ruszyłam na taras. Oparłam się o framugę drzwi i zapaliłam papierosa. 
- Mogłabyś nie palić w moim domu? - warknął. 
- Oczywiście - odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem. Następnie zaciągnęłam się i wypuściłam dym na twarz chłopaka. 
- Masz pięć minut - powiedział i odszedł. 




Ostatni raz się zaciągnełam i wyrzuciłam papierosa. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam w poszukiwaniu Harry'ego. Jednak moje plany spaliły na panwece, ponieważ zauważyłam, że właśnie leci mój ulubiony serial. Położyłam się na sofie i pogrążyłam w oglądaniu. Po kilkunastu minutach przyszedł chłopak. Podniósł moje nogi i usiadł, a następnie ułożył je sobie na udach. To było miłe. Nie zrzucił ich. Jestem zaskoczona. Może jednak jest normalny. Dopiero teraz zrozumiałam, że patrzę się na niego dobre 3 minuty. Szybko się otrząsnęłam i wróciłam do oglądania serialu. 
- Dlaczego oglądasz to gówno? - zapytał wystukując coś na telefonie.
- Spierdalaj, Styles - powiedziałam i kopnęłam go w udo. Chłopak jedynie się zaśmiał i zrzucił moje nogi.
- Idziemy - powiedział i podczas wstawania klepnął mnie w tyłek. 
- Kurwa, Harry! Jeśli jeszcze raz tak zrobisz to wiedz, że znajdę jakiś sposób żeby cię zabić. A twoja śmierć będzie długa i bolesna, czyli idealna dla takiego dupka jak ty - powiedziałam z uśmiechem. 
- Jeśli nadal chcesz jechać po te jebane ubrania, to zamknij morde i ruszaj się! - warknął. 
- Teraz to sobie możesz - prychnęłam i usiadłam na sofie. Chłopak wyszedł z salonu po drodze kopiąc różne przedmioty. 
- Ale z niego frajer - westchnęłam i zaczęłam przeglądać swoje paznokcie. Nagle mój brzuch dał o sobie znać. 
- Jeszcze tego brakowło - powiedziałam i ruszyłam do kuchni. Weszłam do pomieszczenia i zaczęłam grzebać po wszystkich szafkach. W jednej znalazłam przyprwy, w następnej płatki. Ostatnia szuflada i jej zawartość bardzo mi się spodobała. Mianowicie, znajdowały się w niej różnego rodzaju noże i tasaki. 
- Idealnie - powiedziałam i wyjęłam jeden z największych noży. Od zawsze lubiłam bawić się nożami. Kilka lat temu uczyłam się rzucać nimi do różnych ruchomych lub nieruchomych celów. Przyda się podczas naszych kłótni. Nagle usłyszałam lekkie szurnięcie. Bez zastanowienia rzuciłam nożem w miejsce, z którego doszły mnie dzwięki. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego, który opierał się o ścianę. Niedaleko niego, dokładnie na wysokości głowy był wbity nóż.
- Bardzo ładnie - powiedział i zaczął lekko klaskać - gdzie się tego nauczyłaś? A wiesz, należę do gangu i przybyłam tutaj, aby cię zabić. A odpowiając na twoje pytanie. Tata nuczył mnie tego i tak samo strzelania i walki, no i wszystkiego co zabaczysz w przyszłości. A i zapomniałabym, niedługo cię zabiję. Uśmiechnęłam się do swoich myśli. Pokręciłam lekko głową i ruszyłam w stronę drzwi. Gdy przechodziłam obok chłopaka, nagle chwycił mnie za ramiona i rzucił o ścianę. Nie mogąc zrobić uniku uderzyłam o nią plecami. Brunet oparł jedną rękę na wysokości mojej głowy.
- Nienawidzę cię - syknęłam. W głowie zaczęłam obmyślać plan. Przypomniałam sobie, że kilka minut wcześniej rzuciłam nożem w ścianę, o którą się właśnie opierałam. Chytrze się uśmiechnęłam.
- Przestań się tak cieszyć, szmato - warknął i złapał mnie za szyję - niedługo przestaniesz się tak szczerzyć. Chłopak zaczął coraz mocniej ściskać moje gardło. Świetnie. Ten palant ma zamiar mnie zabić. Hahaha będzie cudowna zabawa. Spojrzałam na chłopaka i sięgnęłam ręką po nóż. Szybkim ruchem wyciągnęłam go ze ściany i zaczęłam przybliżać do chłopaka. Przebiegłam wzrokiem po brunecie i wybrałam odpowiednie miejsce żeby wbić ostrze. Chłopak dusił mnie lewą ręką, dlatego postanowiłam wbić nóż w ten obszar. 
Szybkim ruchem przejechałam ostrzem po przeramieniu Harry'ego zostawiając na nim długą szramę. Odrazu wypuścił mnie z uścisku. Ponownie się uśmiechnęłam.
- Wygrałam... kochasiu - syknęłam i ponownie wbiłam nóż w ścianę, z którego zaczęła spływać krew. Wyszłam z kuchni z chytrym uśmieszkiem na ustach. Ruszyłam do pokoju. Ubrałam się w sukienkę, a na nią założyłam kurtkę. Następnie usiadłam na łóżku i wsunęłam na nogi platformy. Weszłam do łazienki i się przejrzałam. Poprawiłam włosy i sukienkę, a następnie wyszłam. Wolnym krokiem zeszłam na dół. Gdy byłam na dole przebiegłam wzrokiem po salonie. Nie ma go. Usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się za siebie. Harry opierał się o drzwi z wrednym uśmieszkiem. 
- Nie spodziewałem się tego po tobie - mówił zmniejszając odległość między nami - Czyli księżniczka nie jest taka bezbronna? Hyh... Niegrzeczna dziewczynka.
Idąc w moją stronę z wrednym uśmieszkiem wyglądał naprwadę przerażająco. Nie dość, że był ode mnie wyższy to był znacznie silniejszy. Zaczęłam się cofać nie odrywając wzroku od tęczówek Harry'ego. Po zrobieniu kilkunastu kroków moja droga ucieczki się skończyła. Kurwa. Znowu to ja jestem pod ścianą. 
- Może będzie z ciebie jeszcze jakiś pożytek - mruknął i jeszcze bardziej zmniejszył odległość miedzy nami. Kurwa. Uderzyłabym go, ale... kurwa.. Chłopak zaczął bawić się końcówkami moich białych włosów. 
- Co to miało znaczyć? - szepnęłam z lekką obawą.
- Dowiesz się w swoim czasie - szepnął mi na ucho, a następnie przygryzł jego płatek. Po plecach przeszedł mnie dreszcz. 
- Harry - szepnęłam - nie jestem twoją dziwką. Chłopak jedynie pokiwał głową i zaczął składać lekkie pocałunki na linii mojej szczęki. Zaczęłam się wyrywać i okładać go rękami po klatce piersiowej i plecach. Chłopak jednak szybko znalazł na to sposób. Złapł moje nadgarski i przygwoździł je do ściany nad moją głową. Spojrzałam na niego z miną mówiącą: Jesteś największym idiotą jakiego znam. On jedynie się uśmiechnął i złożył na moich ustach lekki pocałunek, a następnie odszedł. Oblizałam wargi i zjechałam plecami po ścianie, a następnie usiadłam. Poprawiłam włosy i wsestchnęłam. Yyyyy... co? Podniosłam jedną brew i wstałam. Przebiegłam wzrokiem po salonie. Chłopak opierał się o framugę drzwi prowadzących na taras. Weszłam do pomieszczenia. Podeszłam do niego i oparłam się o drzwi, tak żeby móc na niego patrzeć. Wzrokiem zaczęłam wywiercać mu dziurę w twarzy. Chłopak najwyraźniej poczuł, że go obserwuję i spojrzał się na mnie. 
- Tak? - zapytał i schował telefon do kieszeni.
- Czy moglibyśmy wreszcie pojechać po ubrania dla mnie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Harry kiwnął głową, odepchnął się i ruszył do drzwi. Dołączyłam do niego. Chwilę później byliśmy w samochodzie. Rozłożyłam się na fotelu. Minęło 20 minut. Przeciągnęłam się i odwróciłam w stronę bruneta. 
- Ile jeszcze? - mruknęłam patrząc na niego. 
- Hmm... nie wiem gdzie mieszkasz, więc pewnie dużo - odparł.
- No to chociaż mi powiedz ile czasu zajmnie nam dotarcie do cywilizacji? - westchnęłam i usiadłam poprawnie. 
- Jakieś pięć minut - odpowiedział i spojrzał na mnie. Chwilę popatrzyliśmy sobie w oczy, ale chłopak szybko odwrócił wzrok na drogę. Skinęłam głową i zajęłam się swoim telefonem. Nagle dostałam sms'a od siostry. Odpisałam jej i powiadomiłam, że jedziemy po moje ubrania. Kilka sekund później otrzymałam odpowiedź.  No tak! Przecież jak on zabaczy nasz dom, to pewnie zacznie zadawać mnóstwo pytań. Kurwa... nie przemyślałam tego, ale teraz nie ma odwrotu. Szybko jej odpisałam. Niestety, pech chciał, że mój telefon musiał się rozładować.
- Kurwa! - krzyknęłam i rzuciłam nim o podłogę. 
- Hmm? - mruknął chłopak
- Ten pieprzony telefon się rozładował - krzyknęłam i zaczęłam uderzać się po udach, żeby wyładować złość. 
- Ej, przestań - powiedział i złapał moje nadgarstki zwiększając odległość między nimi, a udami. Spojrzałam ze złością na chłopaka. 
- Uspokuj się i podaj mi drogę do swojego domu - powiedział i skręcił w prawo. Wyrwałam ręce z jego uścisku. Jakieś 7 minut później byliśmy na miejscu. Spojrzałam na podłogę w poszukiwaniu telefonu. Jednak mój wzrok przyciągnęły uda. Okropnie podrapane. Zrobiłam zaskoczoną minę. Jak ja to zrobiłam? Chłopak spojrzał na mnie, a następnie na miejsce, na które patrzyłam. 
- Ale ty jesteś pojebana - westchnął - idź już. Wyszłam z samochodu i szybkim krokiem ruszyłam do domu. 
- Celes! Sky! - krzyknęłam i wbiegłam po schodach. Weszłam do pokoju i zaczęłam wrzucać do walizek większość moich ubrań. Nagle w moim pokoju zjawiły się dziewczyny. Spojrzałam na nie. Blondynka miała przy sobie broń i opierała się o framugę drzwi. 
- Kurwa! Sky! - krzyknęłam z wyrzutem na dziewczynę - schowaj to!
- Nie panikuj, mała - odpowiedziała z uśmiechem przeżuwając gumę. 
- Celes! Powiedz jej coś - spojrzałam na siostrę zdezorientowana
- Ty się lepiej pakuj, a nie krzyczysz na nas. Sky dba o nasze bezpieczeństwo - odpowiedziała ze spokojem i usiadła na fotelu. Westchnęłam z oburzeniem i zamknęłam jedną z walizek. 
- A ten chłopaczek nie przyjdzie ci pomóc z walizkami? - zapytała Sky, która właśnie zajęła miejsce na moim łóżku. 
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami
- Ale frajer! Idę mu wygarnąć! - krzyknęła blondynka, wyjęła broń i szybkim krokiem wyszła z pokoju. Spojrzałam z przerażeniem na siostrę, która jedynie kiwnęła głową i wybiegła. 
- To wszystko jest takie pojebane - szpnęłam i weszłam do łazienki, aby zabrać kosmetyki. Spakowałam je do kosmetyczki, a następnie wrzuciłam do najmniejszej walizki. Spojrzałam na ubrania, które były porozrzucane po podłodze. Odetchnęłam i założyłam włosy za ucho. Weszłam do garderoby i zaczęłam się rozglądać. 
- Chyba bardzo lubię czarny - powiedziałam z uśmiechem. Zdecydowanie. Większość moich ubrań była czarnych. Zdażały się jednak białe lub czerwone, ale w małych ilościach. Wzięłam ze sobą kilka sweterków, kurtkę i wyszłam z pomieszczenia.


- Gotowa - powiedziałam i otrzepałam dłonie. Nagle przypomiałam sobie o mojej siostrze i Sky. 
- Kurwa - szepnęłam i szybkim krokiem wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po korytarzu. Na szerokiej, betonowej balustradzie siedział Harry. Zdziwiona podeszłam do niego. 
- Co ty tu robisz? - zpytałam i stanęłam między jego kolanami. Miałam teraz okropną ochotę popchnąć go. Byłoby tak cudownie. 
- Przyszedłem ci pomóc. Nie jestem aż takim dupkiem - odparł rozglądając się - ładnie.
- Powiedzmy, że ci wierzę - powiedziałam unosząc jedną brew.
- Mieszkacie same w takim wielkim domu? - zapytał i zaczął owijać sobie wokół palca końcówki moich włosów. 
- Tak, a coś nie tak? - spojrzałam na niego. Bawiąc się moimi włosami wyglądał bardzo niewinnie. Jak dziecko. 
- A nic. Nie boicie się? - zapytał ponownie. Pokręciłam głową i ztrzepnęłam jego rękę. 
- Możemy? - skinęłam w stronę pokoju. Chłopak przytaknął i zeskoczył. Weszliśmy do pokoju. Zanim znalazłam się w sypialni, gdzie znajdowały się walizki, chłopak leżał już na moim łóżku.
- Serio? - zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersiach. Harry jedynie przytaknął głową i ułożyła się jak kotek. Pokręciłam zrezygnowana głową.
- Idę się przebrać. Niczego nie dotykaj i postaraj się również niczego nie popsuć - powiedziałam przesłodzonym głosem. Jak stewardessa. 
- Jak stewardessa - powiedział z uśmiechem i zajął się swoim telefonem. Po drodze wygrzebałam z szafy ubrania i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmieniłam makijaż, umyłam zęby i przebrałam się. Zajęło mi to około 30 minut. Ostatni raz spojrzałam w lustro i poprawiłam koszulę. 


Popsikałam się perfumami i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na chłopaka, który gdy usłyszał, że drzwi się otworzyły, odwrócił się w moją stronę. Przebiegł po mnie wzrokiem analizując każdy widoczny centymetr mojego ciała.
- Podoba mi się. Możemy iść - powiedział chłopak i podniósł się z łóżka. 
- Wreszcie...