wtorek, 25 marca 2014

3. Zaprzyjaźnij się z nimi

Obudziły mnie promienie słońca, nieprzyjemnie święcące prosto na moją twarz. Nie otwierając oczu, przewróciłam się na drugi bok i zakryłam szczelnie kołdrą. Niestety chwile błogiej ciszy przerwał mój budzik.
- Dlaczego? - wykrzyczałam i podniosłam się z łóżka. Ociągając się, ruszyłam do łazienki żeby doprowadzić się do normalnego stanu. Po porannej toalecie i nałożeniu makijażu wróciłam do pokoju żeby wybrać ubrania na dzisiejszy dzień w szkole. Zajęło mi to trochę czasu, ponieważ musiałam dzisiaj pokazać tym wszystkim ludziom, że nie jestem od nich gorsza. Nie wiem co mnie opętało. Wreszcie zdecydowałam się na sukienkę i kurtkę.



- Idealnie - powiedziałam, przeglądając się w lustrze. Ostatni raz poprawiłam włosy i zarzucając torebkę na ramie, wyszłam z pokoju. 
- Hej mała - powiedziała z uśmiechem rudowłosa, która właśnie wychodziła z kuchni - zjesz coś? Kiwnęłam przecząco głową i przyśpieszyłam kroku.
- Stop! - krzyknęła - Wracasz tutaj i zjesz śniadanie jak normalna osoba! Siostra złapała mnie za ramię i zaciągnęła do kuchni. 
- Nie zjem - powiedziałam pod nosem. Siedziałam zgarbiona na krześle, czując wzrok siostry wypalający mi dziurę w klatce piersiowej
- Co powiedziałaś?! - najwyraźniej wytrąciłam ją z równowagi. Jeśli chodzi o temat niejedzenia i anoreksji, to moja siostra traci całkowitą kontrolę nad sobą. 
- Zobacz jak ty wyglądasz! - ponownie złapała mnie za ramie i zaczęła nim potrząsać - tam nie ma mięśni! Same kości! Nogi takie same! Czy tobie się to podoba?!
- Tak - odpowiedziałam najciszej jak mogłam.
- Tak nie będzie! Teraz zrobię ci śniadanie,a ty je grzecznie zjesz bez żadnych numerów! - powiedziała i zaczęła wyjmować jedzenie z lodówki. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i okazało się, że zostało mi jeszcze 30 minut do rozpoczęcia lekcji. Nie zwlekając wstałam i krzyknęłam do siostry:
- Celes! Mam tylko pół godziny do rozpoczęcia lekcji! 
- No dobra, ale to jest ostatni raz kiedy ci odpuszczam - westchnęła wychodząc z kuchni - ale weź sobie coś do zjedzenia, jabłko lub wodę. Byle co. 
Skinęłam głową i wzięłam z blatu jabłko i wodę, którą wsadziłam do torebki, a jabłko zaczęłam konsumować. Wyszłam z kuchni, a Celes właśnie szła w stronę garażu, w którym nigdy nie byłyśmy. Wchodząc do środka, zauważyłam nasz ,,stary,, samochód i jakiś ,,nowy,,.  Podbiegłam do niego, prawie łamiąc sobie nogę. Był piękny, ale dlaczego taki drogi i ekskluzywny? 
- Tata - powiedziałam, przyglądając się temu cudeńku. Tylko on mógł mi sprawić taki samochód i tylko on miał takiego bzika na punkcie motoryzacji. 
- Wsiadaj mała, zobaczymy czy dasz radę. Albo nie, poczekaj - powiedziała podchodząc bliżej - musimy omówić nasz plan. Chwilę później znałam już mój cel, a konkretnie dwa. Bliźniacy, Jai i Luke. Muszę się z nimi zakolegować, bo oni znają moją ofiarę.
- Okej - powiedziałam przyglądając się zdjęciom chłopaków - Jak ja ich rozpoznam?
- Otóż to. Akurat teraz masz łatwiejsze zadanie. Jeden z braci, a konkretnie Luke ma rozjaśnioną grzywkę - powiedziała pokazując palcem na zdjęcie jednego z chłopaków.
- Będzie spoko dam radę - spojrzałam się na nią z uśmiechem - a teraz muszę wypróbować to cudeńko. Siostra skinęła głową i oddaliła się do swojego samochodu, ponieważ tylko ona znała drogę do mojej nowej szkoły. 



- Cudownie - powiedziałam odpalając samochód. Jednak mina mi zrzedła, kiedy przypomniałam sobie dokąd i po co jadę.
- Czyli to będzie droga do piekła - westchnęłam jadąc za siostrą. Droga minęła szybko. Miałam jeszcze około 10 minut. Pośpiesznie wysiadłam z samochodu czując na sobie wzrok innych osób i ruszyłam w stronę mojej siostry, która także wysiadła. 
- Dobra, to twój pierwszy dzień. Musisz im pokazać, że nie jesteś jakaś słaba, a jak ktoś będzie cię zaczepiał to go pobij i będzie po sprawie - powiedziała rudowłosa, zgarniając moje białe włosy za ucho. 
- Wiem i nie musisz mi o tym przypominać, dam radę - uśmiechnęłam się do niej i odwróciłam z zamiarem odejścia. Jednak siostra złapała mnie za ramie. 
- Zpatrzyjaźnij się z nimi - szpnęła i odeszła. Ja tylko uśmiechnęłam sie chytrze. Schowałam kluczyki do torebki, poprawiłam czarne okulary i ruszyłam przez parking. Znowu to okropne uczucie, wszyscy mnie obserwują. Zaskoczeni co? Pierwszym odwiedzonym przeze mnie miejscem musiał być sekretariat.
- Dzień dobry - powiedziałam, wchodząc do pomieszczenia. Starsza pani w okularach zlustrowała mnie wzrokiem i zatrzymała się na twarzy.
- Witaj - uśmiechnęła się - nowa koleżanka, zgadza się? Skinęłam głową, a sekretarka podała mi klucz do szafki, plan lekcji i plan zajęć dodatkowych, na które musiałam się zapisać żeby zdobyć nowe ,,umiejętności,,. Hahah. Dobry żart. Czy zabijanie ludzi mogę dopisać do listy umiejętności? 
Idąc po korytarzu pełnym dziwnych osób, wpatrywałam się w plan zajęć. Pierwsza lekcja to matematyka, czyli coś czego nie lubię. Niespodziewanie z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Wszyscy uczniowie zaczęli się przepychać, aby jak najszybciej dostać się do klas. Jakąś minutę później byłam sama na korytarzu. Westchnęłam i ruszyłam dalej swoim ślimaczym krokiem przez korytarz. 


Wreszcie dotarłam pod klasę. Chwilę się wachałam, ale nacisnęłam klamkę. 
- Dzień dobry - powiedziałam z wyrazem twarzy wypranym z uczuć. 
- Dzień dobry, panno spóźnialska - powiedziła niska kobieta w okularach, stojąc przy tablicy - czy masz mi coś do powiedzenia?
Chwilę zastanawiałam się co powiedzieć. 
- Nie - odpowiedziałam, wzruszając ramionami - czy powinnam mieć?
- Może dlaczego spóźniłaś się, będąc pierwszy dzień w szkole? - położyła rękę na biodrze, lekko wytrącona z równowagi
- Zgubiłam się, no i nie lubię matematyki - powiedziałam przyglądając się wystrojowi sali
- Nie ważne - wstchnęła kobieta - oto wasza nowa koleżanka, ma na imię Luxuria i .... to wszystko. 
- No to fajnie. Gdzie mam usiąść? - spytałam podnosząc jedną brew i przelatując wzrokiem po ławkach. 
- Ty... usiądziesz... z... - błądziła wzrokiem po klasie - albo... sama na końcu.
- Ekstra - powiedziałam i ruszyłam do ostatniej ławki. Moja nowa klasa była dziwna, wszyscy bylo tacy mroczni, nawet ja. Większość chłopaków miała tatuaże, a dziewczyny kolorowe włosy i kolczyki na twarzy.
- Obrzydliwe - powiedziałam pod nosem i zasiadłam wygodnie w ławce.
- Czy masz coś jeszcze do powiedzenia, młoda damo?! - wydarła się
- Yyyyy... nie? - zadałam pytanie robiąc dziwną minę
- Mam nadzieję - odpowiedziała i wróciła do pisania czegoś na tablicy.
Lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, dopiero minęło 20 minut. 
- Zabiję się - powiedziałam tak cicho, żeby nikt nie mógł usłyszeć. A jednak. Ktoś usłyszał i do tego odwrócił się w moją stronę. A było to Luke, mój nowy przyjaciel.
- Dlaczego chcesz się zabić, mała? - powiedział lustrując mnie wzrokiem
- Nie twoja sprawa, kolego - uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok.
- Nie bądź, taka wredna, ja tylko chcę cię poznać... - zaciął się
- Lux - dokończyłam za niego. On tylko się uśmiechnął.
- Jestem Luke - podał mi rękę, którą lekko uścisnęłam
- Mnie już znasz - odpowiedziałam.
- Ostatnia ławka! Proszę o ciszę! Na randki to po lekcjach! - krzyknęła nauczycielka, patrząc na mnie.
- Ale ten tekst jest oklepany - powiedziałam patrząc na paznokcie. Nie spodziewałam się, że powiem to tak głośno, a jednak.
- Panno Luxurio, do dyrektora! - powiedziała wskazując drzwi
- Co?! Ja nic złego nie zrobiłam! - podniosłam głos, wstając z ławki. 
- Pyskujesz, gawędzisz z kolegą... wymieniać dalej? - spytała
- Nie trzeba - odpowiedziałam, uśmiechając się sztucznie. Wsunęłam krzesło i ruszyłam wzdłuż ławek, kierując się w stronę drzwi. Przechodząc obok ławki Luke'a usłyszałam ,, powodzenia,,
- Panie Brooks, dołączy pan do pani Luxuri - krzyknęła kobieta, czerwona ze złości. Chłopak wstał i ruszył razem ze mną do dyrektora. 
- To przez ciebie - powiedziałam, zwiększając odległość między nami. 
- To nie ja spóźniłem się na lekcje, pyskowałem i gawędziłem z kolegą - powiedział udajac głos nauczycielki. Po rozmowie z dyrektorem, wyszliśmy z gabinetu z kartkami dzięki którym mamy zapewniony pobyt w kozie. Ekstra!
- Pierwszy dzień, a już dostaję karę. Super! - powiedziłam machając Luke'owi karteczką przed nosem. On tylko się zaśmiał i poszedł dalej.
- Do zobaczenia na następnych lekcjach - rzucił z uśmiechem i odszedł. Postanowiłam, że odnajdę klasę, w której powinnam mieć teraz.... chemię. W drodze nie spotkałam nikogo wartego uwagi. Będąc pod klasą, usiadłam na ławce i zaczęłam przeglądać aplikacje na telefonie. Nagle ktoś usiadł obok mnie.
- Hej. Jesteś nowa, prawda? - usłyszałam lekki, damski głos. Spojrzałam na mojego rozmówcę, którym byłam śliczna dziewczyna w fioletowych włosach, pięknie opadających na jej wytatuowane ramiona. Mimo tatutaży wyglądała słodko. 


- Tak - uśmiechnęłam sie - jestem Lux. Podałam jej rękę, którą lekko uścisnęła.
- Ariana - powiedziała - jak ci się tutaj podoba? 
- Nawet okej, oprócz tego, że muszę zostać za karę po lekcjach - powiedziałam, trzymając w rękach karteczkę. 
- Ojej, a co odwaliłaś? - zapytała, śmiejąc się lekko.
- Spóźniłam się na lekcję, pyskowałam, rozmawiałam z jakimś chłopakiem - powiedziałam, wyliczając na palcach. Dziewczyna lekko się zaśmiała, chyba chciała coś jeszcze powiedzieć, ale dzwonek jej przerwał. Wszłyśmy do klasy i zajęłyśmy miejsca. Oczywiście usiadłyśmy razem. Chemia minęła szybko, jak i reszta lekcji. Została jeszcze jedna sprawa do wypełnienia. Pójście na godzinną odsiadkę, bez dostępu do telefonów lub innych elektroniczych rzeczy. Cała godzina w absolutnej ciszy. Czy może być coś gorszego? Siedziałam w ostatniej ławce przy oknie i przyglądałam się krajobrazom. Coś musiałam robić, bo bym tam zasnęła. 
- Mogę iść do łazienki? - powiedziałam odwracając wzrok w stronę nauczyciela
- Nie - odpowiedział gruby mężczyzna w okularach. Czy wszyscy nauczyciele w tej szkole noszą okulary? 
- Aha, to fajnie - powiedziałam i wróciłam do swojego zajęcia. Czułam na sobie wzrok kilku innych osób, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Moim marzeniem było wyjście z tej sali i zakupy. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Pośpiesznie wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Rzuciłam szybkie pożegnanie i wybiegłam z klasy. Przemierzając korytarz, odszukałam w torebce okulary, które założyłam na nos. Będąc na końcu korytarza, skręciłam w prawo i już byłam przy drzwiach prowadzących na parking. Nagle usłyszałam wołanie. Szybko się odwróciłam i odszukałam wzrokiem źródła tego krzyku. Za mną pojawił się Luke.
- Coś się stało? - spytałam patrząc na chłopaka
- Nie - zaczął, ciężko oddychając - to znaczy tak
- Co dokładnie sie stało? - ponagliłam go ręką
- Zapomniałaś - powiedział wręczając mi telefon
- O jejku, dziękuję - powiedziałam z uśmiechem
- Nie ma za co - powiedział odwzajemniając uśmiech - Wracasz do domu? Może cię odwieźć?
- Nie dzięki, mam samochód - powiedziałam wskazując na auto. Chłopak skinął głową, przebiagając wzrokiem po parkingu. Najwyraźniej kogoś szukał i znalazł tą osobę, ponieważ machnął do niej ręką.
- Do zobaczenia - powiedziała i odszedł. Idąc przez parking, postanowiłam, że sprawdzę kim była ta tajemnicza osoba. Znalazłam wzrokiem chłopaka idącego w stronę czarnego samochodu. Dopiero później zauważyłam chłopaka, który najwyraźniej mi się przyglądał. Był ubrany na czarno, a ręce miał pokryte czarnym tuszem. Był on znacznie wyższy od Luke'a i mnie przerażał. Przyspieszyłam kroku, żeby zniknąć z pola widzenia tego chłopaka.
- Przerażające - powiedziałm odpalając samochód. Sojrzałam w wsteczne lusterko i znowu go zobaczyłam. Tym razem rozmawiał z Luke'iem i jego bratem Jai'em.
- Mam nadzieję, że już nigdy go nie spotkam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz