poniedziałek, 31 marca 2014

4. Impreza. Wpadniesz?

             ~ * ~ Minął tydzień od mojego spotkania z tym przerażającym panem. ~ * ~

Nic mnie dzisiaj rano nie obudziło, ponieważ nie spałam. Miałam jakiś problem, ale nie wiedziałam jeszcze jaki. Od kilku dni nie spałam i nie jadłam. Piłam tylko wodę. 
Była godzina 6:30, lekcje zaczynałam o 8:30. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Postanowiłam, że wezmę prysznic i będę wyglądać dzisiaj ładnie. Chwilę później byłam już czysta. Wyszłam z pomieszczenia w puchatym, białym ręczniku. Kilka minut stałam przed szafą, rozmyślając nad tym co ubrać. Wybrałam długą czarną spódnicę i top, a na to sweter.



Była już godzina 7:10. Chciałam dzisiaj wyjść z domu wcześniej, nie wiem dlaczego, przecież była brzydka pogoda. Jednynie słońce co jakiś czas się pojawiało. Wkroczyłam do kuchni i zgarnęłam jabłko oraz wodę. W drodze do garażu, zjadłam jabłko i założyłam na nos okulary. 
Ostatni raz spojrzałam na zegarek i odpaliłam samochód. Była godzina 8:00 gdy zaparkowałam samochód. 
- Skoro nie mam nic do roboty, a tutaj nie ma z kim gadać, przejdę się - powiedziałam do siebie. Obok szkoły był mały park, do którego się udałam. Usiadłam na ławeczce obok stawu i zapaliłam papierosa. Wiatr zaczął lekko wiać, a słońce przebijać się przez chmury. Oparłam się o ławkę i zamknęłam oczy. Tylko ja, wiatr i słońce. Idealne połączenie.



Znowu spojrzałam na zegarek 8:20. 
- Czas wracać - powiedziałam i zgasiłam papierosa. Powolnym krokiem szłam w stronę głównego wejścia szkoły. Po drodze wyciągnęłam plan i sprawdziłam swoją pierwszą lekcję... historia. Nie natykając się ani na Ariane, ani na Luke'a weszłam do szkoły. Zwinnie wspięłam się na drugie piętro i usiadłam na ławeczce pod klasą. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam wiadomości i połączenia. Okazało się, że mam nową wiadomość.
- Od mamusi - weszeptałam z uśmiechem
Szybko odpisałam na sms'a i schowałam telefon do torby. Zadzwonił dzwonek, wstałam i weszłam do klasy. Zajęłam miejsce w ławce i przeglądałam aplikacje w telefonie. Chwilę później zjawili się inni uczniowie i nauczyciel
- Hej mała - usłyszałam męski głos i przesunięcie krzesła - usiądę z tobą. Jeśli pozwolisz.
- Hej i tak możesz... - odpowiedziałam spoglądając na mojego rozmówcę - Jai?
Chłopak skinął głową i zajął mejsce. Przez połowę lekcji powstrzymywałam się, żeby nie uderzyć mojego sąsiada z ławki, w twarz. Cały czas coś do mnie szeptał lub trykał. 
- Jeśli jeszcze raz mnie trykniesz w łokieć lub inną część ciała, dostaniesz po mordzie, a później wyrwę ci rączki i dam moim psom - powiedziałam patrząc na tablicę.
- Groźa... fajnie - szepnął mi na ucho. 
- Zaraz nie będziesz miał rąk - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Co to za rozmowy, panie Brooks - krzyknął nauczyciel
- Jakie rozmowy? Tu nikt nie rozmawia - powiedział Jai, podnosząc ręce w obronnym geście.
- No dobrze, niech ci będzie - powiedział  nauczyciel, odwracając się do tablicy i kontynując lekcję.
- Panie Brooks, jaki pan niegrzeczny - powiedziałam patrząc na niego rozbawiona
- A żebyś wiedziała, dziewczynko - mruknął i zajął się bazgraniem w zeszycie. 
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, zostało jeszcze 5 minut. Chwilkę później przede mną wylądowała karteczka. Spojrzałam na Jai'a, a on tylko wzruszył ramionami i udał, że nie wie o co chodzi. Otworzyłam karteczke i przeczytałam jej zawartość, a była ona taka:
                                                    ,, Impreza. Wpadniesz?,,
- Gdzie? - spytałam wychodząc z klasy.
- U mnie w domu - odpowiedział z uśmiechem - Będziesz?
- Nie wiem - nie byłam przekonana co do tej imprezy - może
- Musisz być! Będą tam wszyscy! - zaczął się wydzierać
- Ale ja nie znam tych ,, wszystkich,, - narysowałam w powietrzu cudzysłów.
- Przecież znasz mnie, Luke'a, Ariane - powiedział i złapał przechodzącą obok fioletowo włosą dziewczynę.
- Hej - przywitałam się z uśmiechem
- Cześć - odwzajemniła uśmiech - będziesz na imprezie? Musisz być!
- Właśnie się zastanawia - wtrącił Jai
- Nie znam nikogo - powiedziałam cicho
- To poznasz! Chodź! Pójdziemy do mnie i się uszykujemy i będzie super! - powiedziała, podekscytowana dziewczyna
- No okej, skoro mnie tak błagacie - powiedziałam, uśmiechając się. Dziewczyna przybiła Jai'owi piątkę w geście zwycięstwa. Chwilkę rozmawiałyśmy z chłopakiem, po czym pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy na następną lekcję. Po zakończeniu lekcji, odwiozłam Arianę, a sama pojechałam po ubrania, które założę na imprezę. Około godziny 16:00 byłam przed domem dziewczyny. Gdy weszłam, od razu zostałam zasypana pytaniami, o to w co się ubieram, jak maluję, co robię z włosami i takie tam. Impreza miała zacząć się o 20:00. Była godzina 19:30, my właśnie wychodziłyśmy. Ubrałam się w spodnie, koszulę i płaszcz. Makijaż nie był jakiś wymyślny, to co zawsze. 



- Gotowa? - spytała dziewczyna. Ubrana była w sukienkę w groszki i buty na platformie. 
Odpowiedziałam poprzez skinienie głowy. Chwilę później byłyśmy już w samochodzie, który prowadziłam, bo nie miałam zamiaru pić. Źle się czułam, ale nie mogłam odmówić, przecież Ariana tak się cieszyła na wspólne spędzenie czasu. Już na początku ulicy było słychać muzykę. Zaparkowałam przed wielkim domem, z którego dobiegała głośna muzyka. Mnóstwo ludzi. Skąpo ubrane dziewczyny z wielkimi, sztucznymi biustami i masą tapety na twarzy. 
- Wow, ale sztucznie - powiedziałam przemierzając odległość między samochodem, a drzwiami wejściowymi. 
- Ale będzie fajnie - powiedziała Ariana i zniknęła w tłumie osób. Niestety, zostałam sama.
- Bardzo fajnie - westchnęłam i ruszyłam w poszukiwaniu bezalkoholowego napoju. Po wejściu do kuchni zaczęłam się rozglądać za czymś do picia. Po chwili znalazłam to czego szukałam. Usiadłam przy stole i upiłam łyka soku. Wsłuchiwałam się w muzykę, która była zdecydowanie za głośna. Spojrzałam zniecierpliwiona na ekran telefonu, zero wiadomości i połączeń.
- To tylko misja - powiedziałam i podniosłam się z krzesła. Zawiesiłam torbę ramię i ruszyłam w poszukiwaniu Ariany lub bliźniaków. Przepychając się przez tłum zauważyłam grupkę ludzi skupionych wokół jednej z kanap. Zakładając, że znajdę tam bliźniaków, ruszyłam w tamtą stronę. Podeszłam bliżej i zobaczyłam to czego szukałam. Na kanapie siedzieli bliźniacy z Arianą i innymi ludzmi. Gdy fioletowowłosa mnie zauważyła od razu wstała i podeszła.
- Hej, gdzie mi zniknęłaś? - zapytała z uśmiechem, było widać, że już sobie nieźle popiła.
- Musiałam iść do łazienki - skłamałam, ale odwzajemniłam uśmiech. Dziewczyna miała coś powiedziać, ale Jai jej przerwał krzycząc:
- Co tak stoicie? Chodźcie tutaj! 
Ariana pociągnęła mnie za rękę i stanęłyśmy przed kanpą. 
- Bliźniaków znasz - zaczęła wymieniać znajomych, których witałam uśmiecham lub krótkim ,,hej,,. Biegałam wzrokiem po całej sofie i przyglądałam się tym osobom. Wszyscy wyglądali podobnie, mieli tatuaże i kolczyki, tylko dziewczyny miały różne kolory włosów. Przeniosłam wzrok na koniec kanapy, ponieważ Ariana przedstawiała osoby z tamtej strony.
- To jest Harry - powiedziała, a ja spojrzałam na chłopaka, którego widziałam już wcześniej. Lekko przerażona, uśmiechnęłam się do niego. Niestety chłopak nie zaszczycił mnie uśmiechem, tylko siedział i mierzył mnie wzrokiem. Zrobiłam krok do tyłu, żeby poczuć się bezpieczniej, ale to nic nie dało.
- A ta dziewczyna to Cara - wskazała na skąpo ubraną blondynkę, jej ręce były pokryte tatuażami. Dziewczyna nie spojrzała na mnie, najwyraźniej była zajęta swoim chłopakiem (?).
Tylko skinęłam głową i zajęłam miejsce jak najdalej od chłopaka w lokach i blondynki. 
Przez jakiś czas rozmawialiśmy, później kilka osób poszło na parkiet, a ja z Luke'iem zostałam i nadal gawędziłam. Kilka razy zapytał się mnie czy nie chcę drinka, ale ja ciągle odmawiałam, więc chłopak skończył pytać. Po chwili rozmowy, chłopak oddalił się, mówiąc, że idzie przeżyć przygodę życia.
- Głupek - skomentowałam i wyjęłam telefon z torby. Oparłam się i zaczęłam przeglądać różne aplikacje. Kilka minut później otrzymałam sms'a od mojej siostry z zapytaniem o imprezę i mój cel. Odpisałam jej, że trochę źle się czuję i, że prawdpodobnie widziałam mój cel i wcale nie jest taki bezbronny.
- Mam przejebane - westchnęłam i nacisnęłam ,,wyślij,,. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który pokazywał godzinę 2:13. Postanowiłam, że przejdę się do łazienki. Próbowałam znaleźć kogoś, kto mógłby mi wskazać drogę do tego tajemniczego pomieszczenia, ale nikogo takiego nie znalazłam.
- Pójdę na żywioł - powiedziałam i z uśmiechem ruszyłam przez korytarz. Wszystkie drzwi były takie same, a ja byłam lekko skołowana długością korytarza i ilością pokoi. Zamknęłam oczy i zakręciłam się wokół własnej osi. Wskazałam na pierwsze lepsze drzwi i ruszyłam w ich stronę. Lekko je pchnęłam i zajrzałam do środka. Zadowolona weszłam do pomieszczenia i przekręciłam kluczyk.
- Jestem cudowna - powiedziałam i położyłam torbę na blacie, obok umywalki. Przejrzałam się i poprawiłam włosy. Postanowiłam, że posiedzę tutaj, bo nie chcę wracać do tych ludzi. Usiadłam na blacie i wyjęłam ponownie telefon. Przeczytałam sms'a od siostry, po czym na niego odpisałam. Podłączyłam się do ich internetu i zaczęłam przeglądać Twitter'a. Mój telefon zawibrował co oznaczało, że dostałam sms'a, na którego odpisałam.
- Czyli zaraz muszę wracać, tak mi przykro - powiedziałam robiąc smutną minę. Zeskoczyłam z blatu, poprawiłam strój i wyszłam. Lekko rozejrzałam się po korytarzu. Cisza, ani żywej duszy.
- Śmiesznie - powiedziałam pod nosem i uśmiechnęłam się zadziornie. Wyszłam przed dom i oparłam się o jedną z balustrad. Wyjęłam z torby paczkę papierosów i zapaliłam jednego. Chwilę stałam i wpatrywałam się w przestrzeń. Nagle drzwi otworzyły się z wielkim hukiem, a zza nich wyszła grupka chłopaków i ruszyła w stronę jednego z samochodów. Zaraz za nimi wyszedł chłopak, którego chciałam już więcej nie spotkać. Rzucił na mnie szybkie spojrzenie, które prawie wypaliło we mnie dziurę na wylot. Lekko zaskoczona stałam i wpatrywałam się w jego oczy, które badały każdy centymetr mojego ciała. Chłopak zszedł po schodach i ruszył w stronę czarnego samochodu, zaparkowanego na podjeździe. Szybko zgasiłam papierosa i ruszyłam do swojego auta zaparkowanego po drugiej stronie ulicy. Przechodząc przez jezdnię, lekko się rozejrzałam. W żadnym domu nie paliło się światło. Niby jest już późno, ale w żadnym domu?! Serio?!
- Dziwne miasto - powiedziałam i spojrzałam w prawą stronę. Niestety to nie było dobrym pomysłem, ponieważ o samochód opierał się kto? mój koszmar, nazwany Harry'm Styles'em.
Przez chwilę patrzyłam się na niego jak zaczarowana, ale ocknęłam się i wsiadłam do samochodu. Spojrzałam we wsteczne lusterko na chłopaka, który zajmował się czymś w telefonie. 
- Jeszcze się spotkamy, kochanie - powiedziałam i odpaliłam samochód, chłopak jak na zawołanie spojrzał się w moją stronę. Ja tylko uśmiechnęłam się chytrze i odjechałam. Nie spieszyłam się, bo nie chciałam spowodować wypadku i nie miałam ochoty na rozmowę z siostrą. Po około 40 minutach, znalazłam się w garażu. Wyszłam z samochodu i ruszyłam do domu. Po drodze zdjęłam buty, żeby nie hałasować i wspięłam się po schodach. Chwilę później byłam już w swoim pokoju. Szybko przebrałam się w piżamkę i zmyłam makijaż.
Zgasiłam światło w pokoju i wyjrzałam przez okno. Miasto wyglądało jakby było wymarłe, tylko w kilku miejscach można było zobaczyć rozświetlone domy.
- To miasto przejęły gangi i nikt nie ma nad tym kontroli, ale ja to zmienię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz