środa, 14 maja 2014

7. Niech zacznie się zabawa

Minęło około godziny odkąd dowiedziałyśmy się o nowej misji. Umówiłyśmy się, że mamy wyrobić się w trzy godziny i czekać na dole. Po wzięciu prysznica wysuszyłam włosy i ułożyłam je jak zwykle. Następnie zrobiłam makijaż, który nie różnił się od mojego codziennego. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Mam jeszcze pół godziny do naszego spotkania. Lekko westchnęłam. Postanowiłam, że pomaluję paznokcie. Ponownie weszłam do łazienki i wybrałam lakier, oczywiście czarny. Był to mój ulubiony kolor, mimo że niektórzy uważają go za nieodpowieni dla dziewczyny, ale mnie ich zdanie nie interesuje. Gdy moje paznokcie wyschły, a stało się to bardzo szybko, zaczęłam się ubierać w to co ,,dostarczyła" mi siostra. Wyjęła zakupy z toreb i je obejrzałam, to co zobaczyłam mnie lekko zaskoczyło. Okazało się, że moja siostra doskonale wie w co lubię się ubierać i zna mój styl. Podziękowałam jej w myślach i wcisnęłam na siebie sukienkę.
Następnie założyłam nową, ale już ukochaną kurtkę, a następnie bardzo wysokie platformy. Chodzenie w nich na szczęście nie było dla mnie problemem. Przejrzałam się w lustrze, lekko poprawiłam włosy i ostatni raz spryskałam je lakierem. Ostatni raz weszłam do łazienki i wypsikałam perfumami. Byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek.
5 minut. Wzięłam telefon i wyszłam z pokoju. Wolno zeszłam po schodach i udałam się na miejsce spotkania. 


Zatrzymałam się przy drzwiach od kuchni i oparłam o ścianę. Tak miejscem naszego spotkania był obszar koło kuchennych drzwi. Niespodziewanie coś dotknęło mojej nogi. Spojrzałam na dół. Okazało się, że mój kotek chciał się ze mną przywitać. Zgięłam się i zaczęłam głaskać jego białe futerko. 
- Wiesz co? Mój zabójca okazał się być piękną dziewczyną i dołączył do nas - powiedziałam uśmiechając się do kota. On jedynie siedział i delikatnie mruczał. 
- Hej - usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam na górę. Sky stała nade mną z uśmiechem. Podniosłam się do normalnej pozycji i przebierłam po niej wzrokiem. Była ubrana w czarną obcisłą sukienkę, czarne szpilki, wysokie skarpetki, do których przypięte były paseczki. Wyglądała bardzo dobrze. Miała zrobione kreski i usta pomalowane na czerwono. 
- Pięknie - powiedziałam pokazując na dziewczynę. Blondynka jedynie się zaśmiała i poprawiła sukienkę. 
- Ty też wyglądasz... wow - odpowiedziała śmiejąc się. Dopiero teraz zauważyłam, że dziewczyna jest ode mnie znacznie niższa. Jak się poznałyśmy była niższa, ale teraz czuję się jak wielkolud. To takie niekomfortowe. Chwilę później przyszła moja siostra. Była ubrana w granatową sukienkę, która pięknie wyglądała z jej rudymi włosami. Do tego na nogach miała szare szpilki. Na jej szyji zawisł złoty naszyjnik. 
- Chodźcie - powiedziała nie pozwalając żebyśmy oceniły jak wygląda. Zeszłyśmy za nią do garażu. Dziewczyna zatrzymała się i odwróciła w naszą stronę. Przebiegła po nas wzrokiem i się uśmiechnęła.
- Okej - westchnęła - jak już wiecie, dzisiaj jest misja. A dokładniej jedziemy na imprezę do domu jednego z najpopularniejszych chłopaków w mieście. Z tego co się dowiedziałam, co rok urządza wielką imprezę, na którą zaprasza ,,najfajnieszych" ludzi. Wszyscy uczniowie z twojej szkoły - wskazała na mnie - tam będą. Ale, ponieważ gang, do którego należy Harry jest fajny, oni też tam będą. A skoro oni tam będą, my też - powiedziała dziewczyna patrząc raz na mnie raz na Sky. Pokiwałyśmy głowami wiedząc o co chodzi w tej misji. Krótko mówiąc, poimprezować z moim celem. Weszłyśmy do jednego z samochodów. Tym razem Celes zajęła miejsce kierowcy. Chwilę później ruszyłyśmy. 
- Jeśli zauważyłyście nie zabrałyśmy broni, ponieważ na tej imprezie powinnyście udawać bezbronne, słodkie dziewczynki żeby zwrócić ich uwagę - zaczęła rudowłosa patrząc na drogę - Lux ty oczywiście zajmiesz się Harry'm, a ty Sky możesz wybrać dowolny obiekt, tylko żeby był z otoczenia chłopaka. Masz wolną rękę. 
Odpowiedziała jej cisza. Żadna z nas nie powiedziała już nic do końca podróży. Pewnie dlatego, że każda z nas przygotowywała się wewnętrznie do tej misji. Odwróciłam się do Sky, która siedziała na tylnym fotelu. Blondynka patrzyła przez okno, a jej twarz wyrażała wiele emocji. Była bardzo zamyślona. Uśmiechnęła się i wróciłam do normalnej pozycji. Tym razem spojrzałam na siostrę, która tak samo skupiona była na swoich myślach i nie zwróciła nawet na mnie uwagi. Minęło 10 minut niemej jazdy, kiedy dotarłyśmy na miejsce. Celes zaparkowała samochód niedaleko domu tego chłopaka. Wysiadłyśmy. 
- Zaczekajcie - powiedziała rudowłosa. Podeszłyśmy do niej, a ona zaczęła mówić - po pierwsze, pamiętajcie o przysiędze milczenia, po drugie, nie znamy się, po trzecie, bawcie się dobrze, a widzimy się za dwa dni w pełnym składzie w domu. Westchnęła i lekko nas przytuliła. Ostatni raz spojrzałyśmy na siebie z uśmiechem i ruszyłyśmy. Sky poszła szybciej, ja kilka sekund za nią, a Celes została jeszcze przy samochodzie. Dopiero teraz dotarły do mnie dźwięki głośnej muzyki i krzyki upitych ludzi. Weszłam do jego domu. Dookoła walało się peło czerwonych, plastikowych kubeczków i pijanych ludzi. Poczułam odór alkoholu i papierosów. Ten drugi przypomniał mi, że czas zapalić. Jednak powstrzymałam się i postanowiłam odnaleźć mój cel. Ale żeby zachowywać się odpowiednio podczas rozmów z nim, musiałam się udać po coś do picia. 




Weszłam do wielkiego salonu, w którym skupiła się większość tych ludzi. Starając się nie dotknąć żadnego z nich, szłam w stronę stołu, na którym znajdowały się różnego rodzaju drinki. Znalazłam się obok niego. Wzięłam byle jaki procentowy napój i odeszłam. Idąc przez salon zauważyłam grupkę osób, która paliła papierosy. Skoro oni tu palą, ja też mogę. Z kubiem w ręce, wysokich szpilkach i krótkiej sukience, starałam się jak najładniej pokonać odległość dzielącą mnie i taras, który wypatrzyłam wchodząc tutaj. Po drodze zauważyłam Sky z papierosem, lekko się do niej uśmiechnęłam, ona odwzajemniła uśmiech i opuściła głowę. Dotarłam na taras. Wyszłam na dwór. Z kurtki, którą miałam na sobie wyjęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Usiadłam na jednej z balustrad i odpaliłam papierosa. Lekko się uśmiechnęłam kiedy dym wypełniał moje płuca, lekko je drażniąc. Wypuściłam dym i zaczęłam sobie przypominać tamtą imprezę. Teraz było podobnie. Siedziałam na balustradzie i paliłam. Ale ja jestem nudna. Na każdej imprezie siedzę i palę. Miałam zabrać się za Harry'ego, ale sama nie wiem jak zacząć i lekko się tego obawiam. Nie mam ze sobą broni, a on jest nieobliczalny. Niby zostałam wyszkolona, żeby wypełniać takie misje z zimną krwią, ale teraz jest inaczej. Lekko się wzdrygnęłam kiedy poczułam zminy wiatr wiejący na mnie. Przydeptałam papierosa butem i ruszyłam. 
- A teraz. Niech zacznie się zabawa - szepnęłam i ruszyłam w tłum. Po drodze ponownie zachaczyłam o stół z drinkami i poczęstowałam się dwoma. Przeszłam w bardziej spokojne miejsce i zaczęłam raczyć się napojami. Gdy pierwszy gubek został opróżniony, bardziej pewna siebie ruszyłam na parkiet. Przez chwilę krążyłam popijając drinka, aby znaleźć najodpowiedniejsze miejsce. Znalazłam. Przystanęłam lekko się rozejrzałam. Parka tańcząca bardzo gorący taniec, kilka dziewczyn tańcząc osobno, a wokół nich faceci. Yhy, nienawidzę tańczyć. Czuję się tu okropnie nieswojo. Przeklinając w myślach zaczęłam wczuwać się w muzykę i lekko kołysać biodrami. Pierwsza piosenka minęła, potem druga, a mój napój w magiczny sposób wyparował. Gdzie do *PIP* jest Harry?! Nagle poczyłam czyjeś dłonie na biodrach. W mgnieniu oka odwórciłam się do mojego napastnika gotowa do wymierzenia ciosu, ale gdy zobaczyłam kto nim był postanowiłam odpuścić. Chociaż gdymbym go uderzyła nic by się nie stało. Moim napastnikiem okazał się Luke. Lekko podpity, ale nadal Luke. Uśmiechnęłam się do niego i niesłyszalnie szepnęłam HEJ. Chłopak odwzajemnił uśmiech i przyciągnął mnie bliżej. Nie przeszkadzało mi to. To mój kumpel, a że jest zabójczo przystojny to inna sprawa. Nie przeszkadza mi to, że mnie prawie obmacuje. Minęły dwie piosenki. Odsunęłam się od chłopaka i lekko uśmiechnęłam. Brunet odwzajemnił uśmiech i złapał mnie za rękę i ruszył w nieznanym mi kierunku. Gdy przepychaliśmy się przez tłum zauważyłam Celes. Dziewczyna najwyraźniej też, dlatego się uśmiechnęła dodając mi otuchy i lekko skinęła głową, jakby chciała powiedzieć, że tak ma być. Dziwna jest. Gdy wybudziłam się z moich rozmyślań chłopak zatrzymał się przed wielką sofą. Zajebiście, Zaczyna się, tak jak wtedy. Same skąpo ubrane panie. Ale przecież mój strój jest nie lepszy. Spojrzałam na swoją sukienkę i lekko ją poprawiłam. Chłopak odwrócił się w moją stronę z wielkim bananem na twarzy.
- Co się tak szczerzysz? - zapytałam podnosząc jedną brew. 
- Chodź do reszty, będzie fajnie - powiedział i ruszył w stronę sofy. Podniosłam wzrok i przebiegłam po ludziach. Było tam kilka nowych osób, ale także tych poznanych wcześniej przeze mnie. Zauważyłam Ariane. Bardzo ucieszyłam się na jej widok, bo to oznaczało, że nie będę tam sama. Nie słuchając Luke'a ruszyłam w jej stronę. Gdy dziewczyna mnie zauważyła, momentalnie się uśmiechnęła. Podeszłam bliżej. Ona wstała i lekko mnie przytuliła. Zajęłam miejsce obok niej. Oparłam się i zaczęłam rozmowę z fioletowowłosą i Jai'em, który kilka minut wcześniej dosiadł się do nas. Chwilę później przyszedł Luke z mnóstwem czerwonych, plastikowych kubeczków. Najpierw wręczył nam, a później poszedł dalej. Patrzyłam jak podchodzi do różnych osób, wtedy kiedy chłopak wręczał im napój ja mogłam przyjrzeć każdemu z osobna. Zauważyłam pewną  blondynkę, którą kojarzę z poprzedniej imprezy. Dziewczyna spojrzała na mnie, zmierzyła mnie na tyle ile pozwalała pozycja, w której siedziałam i zrobiła obrzydzoną minę. Lekko zdziwniona jej głupim zachowaniem postanowiłam zakończyć naszą ,,wymianę spojrzeń". 




Impreza trwała już długo. Minęły około dwie godziny odkąd usiadłam na sofie. Nie wydarzyło się nic ciekawego. Prawie cały ten czas minął mi na rozmawianiu z Arianą i jakąś inną dziewczyną. Znudzona panującą atmosferą przeprosiłam dziewczyny i udałam się na taras. Wyszłam. Poczułam chłodny wiatr, który oczyścił mój umysł. Oparłam się o balustradę i wyjęłam papierosa. Co te imprezy ze mną robią. Przez to wszystko zaczęła palić jeszcze więcej niż wcześniej. Okropnie. Rak płuc murowany. Wypuściłam dym. Podniosłam głowę i spojrzałam na gwiazdy. Były piękne. Zamknęłam oczy i westchnęłam. Potrzebna mi emerytura. Chyba jestem jakaś dziwna, ale te impreazy wcale mnie nie bawią. Nagle poczułam, że ktoś wyrwał mi papierosa z ręki. Wściekła spojrzałam na mojego nowego wroga. Nim okazała się osoba, na którą czekałam cały wieczór.
- Co kurwa? - spojrzałam na papierosa, który spadł na ziemię.
- Dziewczynki nie powinny palić - powiedział i skierował na mnie wzrok.
- Ale nie ma tu żadnych dziewczynek, kolego - powiedziałam i spojrzałam na niego zniecierpliwiona. 
- Nie pyskuj, słonko - powiedział i zaczął bawić się końcówką moich włosów.
- Przestanę pyskować jak zostawisz mnie w spokoju, dupku - uśmiechnęłam się do niego. On spojrzał mi w oczy. Jego zielone tęczówki przybrały ciemniejszy kolor. Ojjj lekko zdenerwowany? I bardzo dobrze. Nie pozwolę sobie wchodzić na głowę. 
- Co powiedziałaś, szmato? - krzyknął i podszedł bliżej. Uśmiechnęłam się chytrze wciąż patrząc mu prosto w oczy. 
- Że jeśli jeszcze raz mnie obrazisz to wcześniej wpakuję ci tę kulkę w łeb - szepnęłam mu na ucho, lekko się uśmiechnęłam i odeszłam. Powoli szłam po tarasie. Usłyszałam, że chłopak się odwrócił. Zrobiłam to samo i lekko pomachałam. On jedynie spojrzał na mnie jakby chciał mnie zabić. Mam nadzieję, że nienawidzi mnie tak samo jak ja jego. Weszłam do salonu. Na sofie nie było nikogo. Podeszłam bliżej. Wszyscy moi znajomi siedzieli właśnie w kółku obok kanapy. Uklęknęłam koło Ariany i spojrzałam jej przez ramię. Dziewczyna trzymała przed sobą kilka kart ułożonych w wachlarz. Serio?! Grają w karty?! Co kurwa?! Spojrzałam na inne osoby. Nie było ich wiele, pewnie poszli zatańczyć. Postanowiłam, że udam się po coś do picia. Tym razem postanowiłam znaleźć coś bezalkocholowego. Weszłam do kuchni. Na blacie stał sok pomarańczowy.
- Idealnie - powiedziałam. Z jednej z szafek wyciągnęłam szklankę i nalałam do niej napoju. Oparłam się o blat i upiłam trochę soku. Nagle usłyszałam, że drzwi do kuchni się otwierają. Nie przejęłam się tym. Dopiero gdy ktoś przystanął koło mnie podniosłam wzrok. 
- Jak dajesz sobie radę? - zpytała Sky z uśmiechem.
- Nawet okej, spotkałam go, zrobiłam mu awanture i powiedziałam, że jeśli jeszcze raz mnie obrazi to wsadzę mu kulkę w głowę - spojrzałam na nią z lekkim uśmieszkiem.
- Prawie się wydałaś, idiotko. Myślisz, że znajdzie jakieś powiązanie? - zabrała mi szklankę i upiła łyk soku. 
- Mam nadzieję, że nie jest na tyle inteligentny - powiedziałam i odebrałam jej szklankę. 
- No dobra. Nie zanudzajmy. Masz fajkę? - tym razem ona na mnie spojrzała z lekkim uśmiechem. Kiwnęłam głową i podałam jej paczkę, po czym sama poczęstowałam się jednym. Chwilę stałyśmy w ciszy. Niespodziewanie do kuchni wpadła Celes.
- Ej, co ty tu robisz? - zapytałam. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko podeszła i wyciągnęła papierosa z paczki i odpaliła go. 
- Jak wam idzie? - przebiegła po nas wzrokiem. 
- Spoko - odpowiedziałyśmy wspólnie. Rudowłosa tylko pokiwała głową i wypuściła dym. 
- Spotkałaś Harry'ego? - spojrzała na mnie.
- Tak. Zrobiłam mu awanturę - odpowiedziałam patrząc w dal. 
- Co zrobił? - zpaytała lekko chichocząc.
- Wyrwał mi papierosa z ręki, palant - westchnęłam - no i jeszcze nazwał mnie suką lub szmatą, nie pamiętam.
- A ty co na to? - ciągnęła dalej.
- Że jeśli jeszcze raz mnie obrazi to wsadzę mu kulkę w łeb wcześniej niż zamierzałam - wzruszyłam ramionami. Spojrzałam na siostrę. Ona stała osłupiała. 
- No co? Wkurzył mnie. Nikt nie będzie mi wchodził na głowę - ponownie wzruszyłam ramionami.
- Dobrali się. On nieobliczalny i ona tak samo, albo gorzej. Wybuchowa parka - zaśmiała się Sky. 
- Ej, to nie jest śmieszne, to jest tragiczne - spojrzałam na nią smutnymi oczami.
- Ale przyznaj, że jest zabójczo przystojny - zaczęła się wachlować robiąc przy tym dziwne miny.
- A to... już inna sprawa - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi. Ostatni raz odwróciłam się do dziewczyn i im pomachałam. Ruszyłam ponownie na sofę. Po drodze spotkałam Arianę i jakąś blondynkę. Podeszłam do nich i zaczęłyśmy rozmowę. Po kilku minutach przeszłyśmy na kanapę. Usiadłyśmy. 
- GRAMY W BUTELKĘ! - krzyknął jakiś nieznajomy i wszyscy bardzo chętnie usiedli w okręgu. Tylko ja zostałam zostałam na sofie.
- No chodź, będzie fajne - powiedziała Ariana.
- Niee... to takie dziecinne - odpowiedziałam kręcąc głową.
- No proszę... - zrobiła maślane oczka i słodko się uśmiechnęła.
- Jezu... - westchnęłam. Usiadłam na podłodze. Przyjrzałam się wszystkim w okręgu. Nagle poczułam, że ktoś kto przechodził kopnął mnie. Spojrzałam na sprawcę. Okazał się nim mój ,,kolega", który perfidnie wyrwał mi z ręki papierosa. 
- No kurwa, mógłbyś uważać? - krzyknęłam i szybko się podniosłam. Chłopak jednak się nie odwrócił.
- Słyszałeś? Czy mam powtórzyć? - ponownie krzyknęłam i zrobiłam krok w jego stronę. Niespodziewanie poczułam na swojej nodze czyjeś dłonie. Ariana patrzyła na mnie z przerażoną miną.
- Przestań. Nie wiesz w co się pakujesz - szepnęła niedosłyszalnie. Skinęłam tylko głową.
Jeszcze raz spojrzałam na Harry'ego. Chłopak się jednynie głupkowato uśmiechał. 
- Co się tak szczerzysz? - wysyczałam - pamiętaj o mojej obietnicy. Ułożyłam ręce w kształt pistoletu i przyłożyłam do głowy, tak aby tylko on mógł to zobaczyć. 
Gdy ochłonęłam gra się zaczęła. Minęło już kilka kolejek. Większość osób brało wyzwania, ale zdarzały się wyjątki. Wreszcie wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała jedna z dziewczyn.
- Hmm... pytanie - odpowiedziałam.
- Ale nudziara - powiedziała pewna osoba. Spojrzałam się w stronę, z której doszły te słowa. Spostrzegłam tam blondynkę, która na początku imprezy obdarowała mnie skwaszoną miną.
- Zamknij się - powiedziałam ,,grzecznie" patrząc w jej stronę. 
- Spierdalaj - odpowiedziała i upiła napój z czerwonego kubeczka. 
- Jeśli masz zamiar coś jeszcze powiedzieć to zrób to teraz, bo później mogę nie być taka łagodna. Wystarczy, że jeden z członków tej imprezy ma u mnie przejebane - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka w lokach, który siedział koło blondynki. Najwyraźniej dziewczyna nie była na tyle inteligentna żeby mi to jakoś zripostować, dlatego zamknęła się. 
- Co zrobił ci Harry, że tak bardzo go nie lubisz? - ponownie zapytała dziewczyna, która mnie wcześniej wylosowała.
- A to już sprawa między mną, a Harry'm. Pozwolę sobie nie odpowiadać na to pytanie - spojrzałam na nią z chytrym uśmieszkiem. Dziewczyna jedynie kiwnęła głową i podniosła jedną brew. Co ona sobie może myśleć?! Że ja i Harry? HAHAH NIE. 
Minęło kilka następnych kolejek. Ludzie siedzący w okręgu byli coraz bardziej pijani. Teraz butelka przemieniła się w grę o nazwie ,,wepchnij każdemu język do gardła". 
Siedziałam okropnie znudzona. Na moje szczęście nie zostałam wylosowana. Kilka nowych osób dołączyło do gry. Wow oni się całują... Znowu... Który to już raz? 50-ty? Oby...
Niestety tym razem wypadło na mnie. Lekko westchnęłam i się wyprostowałam.
- Pytanie czy wyzwanie, słonko? - zpaytał na prawdę pijany chłopak. Brawa za to, że jesteś jeszcze w stanie mówić, ziomek.
- Przecież to jest wiadome, że wybierze pytanie - spostrzegła blondynka.
- Już wcześniej powiedziałam ci, że masz siedzieć cicho - warknęłam, na co ona odwróciła wzrok.
- Wyzwanie - odpowiedziałam bez entuzjazmu. Chłopak podrapał się po głowie. Nagle spojrzał na Harry'ego i na mnie. O kurwa... Szeroko się uśmiechnął i upił łyk napoju.
- Musisz spędzić z Harry'm całe dwa tygodnie. Tylko ty i on. Musicie przebywać ze sobą cały dzień i całą noc - powiedział, na co wszyscy zrobili zaskoczone miny.
- Żartujesz, prawda? - zapytałam i spojrzałam na miejsce, w którym siedział chłopak. NIe było go. Zrobiłam wielkie oczy. Spojrzałam na Harry'ego. On tylko przebiegł po mnie wzrokiem i spojrzał w inną stronę. 
- Zaczynacie od teraz! - powiedział chłopak, który wymyślił to zadanie, a następnie uciekł. Podniosłam jedną brew. Wstałam z podłogi i próbowałam odszukać Sky lub Celes. Nagle zauważyłam rude włosy mojej siostry. Szybko do niej podeszłam. Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w jakieś ustronne miejsce.
- Grałam w butelkę. Wybrałam wyzwanie i teraz jestem uziemiona z Harry'm na dwa tygonie - szepnęłam jej na ucho.
- Będzie dobrze. Idzie nawet lepiej niż zakładałyśmy - odpowiedziała z uśmiechem.
- No dobra, a teraz muszę iść. Pa - powiedziałam i przytuliłam siostrę, a następnie odeszłam. Po drodze spotkałam Harry'ego. Miał mój telefon.
- Idziemy - powiedział i ruszył do wyjścia.

6 komentarzy:

  1. Cześć, chciałabym zaprosić Cię do zgłoszenia swojego bloga do katalogu Spisu Opowieści. Możesz tam także znaleźć lekturę dla siebie!

    SPIS-OPOWIESCI.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie, ale niestety jestem tak zacofana, że nie wiem jak wstawić button na swojego bloga.

      Usuń
  2. Doskonały
    <3

    OdpowiedzUsuń